Od rana zaliczamy plażowanie, obiad w Sao Legacy a później hotelowymi meleksami podjeżdżamy pod przystań, skąd za 800 bht płyniemy do Ao Nang.
Co prawda lot do Kambodży mieliśmy dopiero następnego dnia po południu, ale planując wyjazd nie chcieliśmy ryzykować terminów "na styk" (strach przed dolegliwościami żołądkowymi czy warunkami pogodowymi) dlatego zdecydowaliśmy się na jeszcze jedną noc w Ao Nang, skąd łatwiej dojechać do lotniska.
Z przystani w Ao Nang ruszyliśmy więc tuk-tukami zostawić bagaże w znanym nam już Cliff View Resort po czym wróciliśmy do centrum na pamiątkowy shopping jak i jedzonko. Dzięki przejażdżce tuk-tukami natknęliśmy się na duży targ jedzeniowy i to właśnie tam pałaszowaliśmy najróżniejsze ryby i owoce morza za grosze. Był to nasz pierwszy tak typowy targ podczas pobytu, więc konsumpcji towarzyszyła lekka niepewność. Na szczęście niesłusznie. Po mniej lub bardziej udanych zakupach i ogarnięciu taksówki z hotelu na lotnisko na następny dzięń, wieczór zakończyliśmy masażem. Po drugim czy trzecim masażu w Tajlandii nie ma już takiego efektu "wow" jak po pierwszym ale nadal jest przyjemnie :).