Na przesiadkę w BGK mieliśmy jakieś półtorej godziny co wystarczyło mniej więcej tylko na tyle, żeby po otrzymaniu naklejki w odpowiednim kolorze szybkim marszem przejść wraz z obsługą lotniska "skrótami" (i to obejmującymi pozamykane dla pasażerów korytarze jak i niemal "prywatną" odprawę paszportową i bezpieczeństwa) ze strefy przylotów do strefy odlotów.
Największą atrakcją jednak było podziwianie z góry nocnego Bangkoku. Ogrom miasta porażał.