Geoblog.pl    KarolTP    Podróże    Singapur - Tajlandia - Kambodża    Wyjazd z Siem Reap i koszmar na granicy
Zwiń mapę
2016
11
lis

Wyjazd z Siem Reap i koszmar na granicy

 
Kambodża
Kambodża, Poipet
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13021 km
 
Pani sprzedająca nam przejazd na Ko Chang zapytana jak długo "wycieczka" potrwa odparła, że około 6h. Ucieszyło nas to, chociaż z tyłu głowy mieliśmy maila z hotelu na Ko Chang, żeby wyjechać jak najszybciej, bo wtedy jest szansa na przyjazd o normalnej godzinie.

Około 8 rano pod hotel przyszedł gość, który zaprowadził nas do wygodnego autobusu z fotelami rozkładającymi się niemal jak łóżko. Autobus ten, po pozbieraniu ludzi po hotelach ruszył w kierunku granicy w Poipet. Podróż była całkiem komfortowa, choć byłaby nieco lepsza, gdyby kierowca nie spędził jej w całości na głośnym i piskliwym gadaniu przez telefon. Na szczęście jechał dość szybko więc pełen kasyn i innych zabronionych w Tajlandii uciech Poipet osiągnęliśmy bez znudzenia. Po drodze był jeszcze oczywiście przymusowy postój przy sklepach z tandetą.
Przy wyjściu z autobusu dostaliśmy doskonale znane nam już naklejki i wskazówkę, w którą stronę należy iść. Kambodżańska odprawa paszportowa minęła w oka mgnieniu, po czym w asyście żebrzących dzieci ruszyliśmy w kierunku tajskiego budynku granicznego.
To co tam zastaliśmy wprawiło nas w niemałe osłupienie. Spora hala pełna była ludzi tłoczących się w pozawijanej kolejce. Nie wdając się w szczegóły, po 3h ślimaczego poruszania się bez wody, jedzenia czy toalety dotarliśmy wreszcie do budek pograniczników, gdzie na 8 stanowiskach pracowało 2, czasami 3 "paszportowców".
Po tym serdecznym przywitaniu się z Tajlandią nasze naklejki zostały wypatrzone przez obsługę kolejnych pojazdów (pick up-y) i po oczekiwaniu na wszystkie naklejki w naszym kolorze ruszyliśmy do restauracji na obiad i toaletę.
Po kolejnej godzinie spędzonej w restauracji podjechały pod nią busiki. Zapakowaliśmy się do tego na Ko Chang i w niezłym ścisku ruszyliśmy w dalszą drogę, w okolice miasta Trat, skąd odpływał prom. Droga w tej puszcze bez okien zajęła około 5h! Łatwe i przyjemne to nie było :).
W przystani promowej byliśmy już po zmroku i ledwo zdążyliśmy wypić piwo a już płynęliśmy na Ko Chang. Tam w porcie mafia taksówkowa nie odstępowała nas na krok. Niestety innego wyjścia nie mieliśmy, gdyż nasz hotel nie oferował transportu. Nie mieliśmy zbyt dużych możliwości negocjacyjnych z powodu braku alternatyw (oraz deszczu, którym przywitała nas wyspa) i ostatecznie za ponad 200 bht za osobę zabrano nas pod nasze bungalowy w Lonely Beach.
Nasz Little Eden (nie ma go na booking.com), zrobił na nas bardzo dobre wrażenie, jednakże tego dnia byliśmy już tak zmęczeni, że po posileniu się w najbliższej restauracji ruszyliśmy do spania.
W ostatecznym rozrachunku pokonanie 400km zajęło nam jakieś 13-15 godzin.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
KarolTP
Karol
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 166 wpisów166 2 komentarze2 346 zdjęć346 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.06.2016 - 29.06.2016
 
 
28.10.2016 - 21.11.2016
 
 
25.07.2013 - 27.07.2013