Stacja kolejowa Vantaa wita nas deszczem, który przemienia nasz pochód na stadion w mały sprint. Im bliżej było do obiektu tym bardziej padało, by ostatecznie przerodzić się w ulewę. W związku z zaistniałą sytuacją wejście na zadaszony obiekt stało się ekspresowe, choć nie tak wyobrażały to sobie fińskie służby porządkowe :).
Kameralny, w dużej mierze drewniany stadionik na skraju lasu, który drużyna FC Honka Espoo wynajęła sobie na ten mecz zupełnie nie przypominał miejsca, w którym rozgrywany miał być mecz Ligi Europy. Obiekt nie był oklejony UEFOwskimi bannerami, nie posiadał spikera a zamiast zielonej trawki miał sztuczną nawierzchnię. Wypełnił się za to niemalże do ostatniego miejsca a gospodarze wystawili nawet niewielki młyn na przeciwko naszych sektorów.
Piłkarze Kolejorza stanęli na wysokości zadania i zwyciężyli dość pewnie 3:1, stawiając się w bardzo dobrej sytuacji przed rewanżem. Z pewnością w osiągnięciu dobrego wyniku pomógł im nasz doping, który stał na bardzo przyzwoitym poziomie. Po meczu jeszcze małe zamieszanie z nadgorliwymi służbami porządkowymi po czym autobusami jedziemy do portu, skąd część naszych kolegów odpływało wieczornym promem do Tallina. My tramwajem podjechaliśmy z powrotem do centrum i oddaliśmy się wieczornemu melanżowi. Część wyłącznie w hotelu, inni pospacerowali po mieście próbując nawiązać kontakt z miejscowymi i przyjezdnymi dziewczynami :).