Co nie udało się w Llucmajor udało się w Ses Cadenes. Najedliśmy się do syta u miejscowego marokańczyko-majorczyka a przy okazji pospacerowaliśmy po całkiem przyjemnym nadmorskim bulwarze, korzystając przy okazji z plażowych pryszniców, spłukując z siebie sól jeszcze z Es Trenc. Coż...pozostało pożegnać się z morzem i udać się do wypożyczalni zdać auto.