Po nocce na lotnisku podzielonej na konsumpcję i sen (kontynuowany w samolocie) koło 9 może 10 rano lądujemy we Wrocławiu, co oznaczało koniec bardzo udanej eskapady.
Podsumowując spokojnie mogę napisać, iż ogólnie wrażenia są bardzo pozytywne, przeciekawy region. Spokojnie mógłbym tam polecieć nawet po dwóch miesiącach drugi raz tylko w inne (w większości - bo kilka bym powtórzył) miejsca.
Kosztorys:
Noclegi: Granada, Barbieri Hostel - 10e/os, Kordoba - Funky Hostel - 21e/os, Sevilla - Triana Backpackers - ok. 11e/os, Fuengirola - Apartamentos Turisticos 3* - ok. 12eur/os w apartmanecie na 6 osób i ok. 18e/os w apartamencie dla dwóch.
Auto: Renault Megane 2012 i Peaugot 308 2013 na 7 dni 82,50 + 28eur dodatkowe ubezpieczenie (malagacar.com)
Wstępy: Alhambra z pałacem Nasrydów 14.10, Mezquita z Kordobie 8, Katedra w Sevilli 8, korrida 17, Gibraltar 25 - busikiem z przewodnikiem.
Parkingi - Granada - doba 10e, Kordoba za darmo, Sevilla doba 16e, Ronda 3 godziny 5e, Gibraltar (La Linea) 5h - 5e, Malaga 4h-5e, reszta za darmo.
Życie, jak to w Hiszpanii, nie jest zbyt drogie, jeśli nie spędza się nocy w knajpach przy jedzeniu i winie.
Temperatury wpisały się w statystykę, pierwsze 3 dni 30-35 stopni, kolejne 2 dni po 23, dalej 18 z przelotnymi chwilowymi opadami i na koniec 20-22.