Na lotnisku we Wrocławiu jesteśmy o dobrej porze, więc mamy jeszcze czas na wypicie paru "wajcenków" jak to mówi Piotrek Żyła hehe. Potem spokojny lot do Malagi, który upływa na odsypianiu albo czytaniu prasy przerywanych co chwila przez obsługę samolotu próbującą nam coś sprzedać:).