Do naszego niesamowitego domu, datowanego na 1700 rok, docieramy (nie bez problemów z trafieniem) wieczorem. Żeby się do niego dostać należało wjechać bardzo stromą nieutwardzoną drogą, jakieś 2km pod górę. W życiu bym się tam nie puścił samochodem, gdybym nie miał pewności co jest na końcu drogi. Dość powiedzieć, że właściciel nieruchomości poruszał się po tej drodze jedynie solidnym jeepem:).
Po osiągnięciu celu (co wiązało się z wysadzaniem po drodze pasażerów z obawy o podwozie) długo nie mogliśmy nacieszyć się rozpościerającym się ze wzgórza widokiem. Toskania!
Wieczór kończymy wspaniałą włoską kolacją, do której co jakiś czas dołączały nowe, dojeżdżające osoby. W sumie było nas tam 12.