Wyjazd z promu odbywa się sprawnie, już na lądzie o dziwo nie czepia się nas ani staż graniczna ani policja z alkomatem. Ruszamy więc autostradą do Sztokholmu, gdzie czekał na nas hostel.
Zapomniałem wspomnieć na początku, że w tym samym okresie co nasz mecz odbywa się w Sztokholmie festiwal Gay Pride. Szwedzi mieli spore obawy co wyjdzie z mieszanki kibiców i homosiów na ulicach ich miast. My mieliśmy obawy przed tym, że spotkamy jakichś ciepłych panów w hostelu. Dla świętego spokoju zrezygnowaliśmy z zabukowania "noclegowni" powstałej w budynkach nieczynnego więzienia:). Ostatecznie, uprzedzając fakty, "święto" wzmocnione Biedroniem i Grodzką było chyba dość kameralne, bo nikogo "nieciekawego" nie spotkaliśmy na ulicach. Albo dobrze się pochowali :)