Na lotnisku w Ałmatach jesteśmy koło 2 w nocy. Jako, że chwilę po nas dotarli piłkarze i oficjele szybko załatwiono nam specjalną bramkę od odprawy i specjalnie nie przejmowano się już dokumentami. Co więcej, nie odbierano żadnych butelek, płynów. Pełna kultura:).
W strefie bezcłowej był ciekawy sklep. Wielkopowierzchniowy, z drogimi zachodnimi alkoholami, papierosami itp. W sklepie tym wydzielono jakieś 5% powierzchni na produkty lokalne...a tam bardzo ładne flaszki za 10-20zł, masa słodyczy w fajnych opakowaniach, raj:). Ostatnie tenge zostały właściwie wykorzystane:). Co ciekawe, ani na lotnisku, ani w Ałmatach nie było żadnych souvenirów - co dla mnie jest wielkim pozytywem bo nie znoszę tej tandety:). Dodatkowo był sklep z kawiorem w kosmicznych cenach, bar i nowoczesna palarnia z wyciągiem.
Po godzinie oczekiwania wylatujemy w drogę powrotną do Poznania. Tym razem pilotowi nie udało się nic urwać (z planowanego czasu lotu oczywiście:) ale dzięki zmianie stref i tak byliśmy 4h do przodu.
Dodatkowo dołączam opisy moich kolegów, którzy na mecz do Kazachstanu wybrali się na własną rękę i też mają co wspominać:
http://qortes.pl/2012/kazachstan-kanion-szarynski-i-tien-szan/
http://pokazywarka.pl/kazachstan/
http://kibole.wiaralecha.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=561:etysu-tadykorgan-lech-pozna&catid=39:wyjazdy&Itemid=132