Krzywili się w wypożyczalni, kiedy zdradziliśmy, że chcemy tam jechać. Droga szutrowa, kamienista, dziurawa. Park Narodowy, wstęp chyba 2e od auta.
Plaża ciekawa (jak ktoś lubi plaże) ale nie szałowa. Dopiero tam jednak doświadczyliśmy jak wysokie potrafią być przypływy na Kanarach. Jak zaczynaliśmy plażować, morze w zasięgu wzroku było jednolite. Przy wychodzeniu - skały wystawały z niego na metr i więcej!
Dzień później takiego samego szoku poznawczego doznaliśmy w Playa Blanca, kiedy zniknęła w całości plaża, na której byczyliśmy się w pierwszy dzień pobytu :)