Poprzedniego dnia ruszyliśmy w kierunku południowo-wschodnim a więc tego dnia logika wskazywała by na północny-zachód:).
Ruszyliśmy więc do San Gimignano.
Miasto, zwane "Manhattanem średniowiecza", słynie z czworokątnych wież zbudowanych przez zamożnych mieszkańców w XIII-XV w., które pełniły funkcje obronne, ale także podkreślały znaczenie i zamożność właściciela. Olbrzymią popularność miasta odczuliśmy już w momencie szukania parkingu, tutaj nawet wszystkie płatne były pozajmowane! Ostatecznie po odczekaniu w kolejce udało się wywalczyć miejsce całkiem spory kawałek od miejskich murów. Niestety od poprzedniego dnia nie opuszczał nas deszcz, więc spacer w kierunku wież odbywaliśmy z kapturami na głowach. Co gorsza, z upływem czasu padało coraz mocniej, co może i trochę przepędziło turystów ale zmusiło nas do kupna parasoli i mocno przemoczyło buty.
Zwiedzanie zaczęliśmy od Piazza del Duomo, otoczonego wieżami placu przed romańskim kościołem - Collegiata di San Gimignano. Zaraz obok kościoła znajduje się ratusz (obecnie także muzeum), zwany Palazzo del Popolo z wielką wieżą wysoką na 54 m z roku 1311, zwaną Torre Grossa. Dalej powłóczyliśmy się trochę uliczkami miasta by wejść na mury obronne i przejść na ich drugą stronę, gdzie odbywał się jakiś winny festiwal. Stamtąd rzuciliśmy jeszcze okiem na wieże i z przerwą na kawę i ciastko ruszyliśmy z powrotem do auta, bo w planach była jeszcze Siena.
Niestety z uwagi na ulewę nie dane było nam się nacieszyć klimatem tego niezwykłego miasteczka...