Wielkiego ciśnienia na zwiedzanie miasta nie mieliśmy. Tylko jedna osoba z naszej piątki była tam pierwszy raz, rekordzista natomiast przy razie 20-stym przestał liczyć :).
Skupiamy się więc na podejściu gastronomicznym. Najpierw winko na placu pod kościołem di San Giacomo, potem obiad nad jednym z kanałów...i tak dalej do późnego wieczora. Ranek zapowiadał się więc dość ciężki a trzeba było naszą pierwszaczkę oprowadzić po mieście :)