Po przekroczeniu rzeki Mozy (Maas) jedziemy wąziutką drogą (pierwszą bez wytyczonej ścieżki rowerowej:) ) i dalej podziwiamy holenderską prowincję i jej ciekawą zabudowę. Przed samym Batenburgiem widzimy zalew a w nim sporo żurawi. Jeszcze bliżej miasta bardzo ładny wiatrak (zdjęcie).
Zwiedzanie samego miasteczka zaczynamy od otoczonych fosą ruin średniowiecznego fortu. Dalej uliczki z nieco młodszymi niż średniowiecze domostwami a przed nimi jeszcze młodsze ale również stare samochody(zdjęcie). Bardzo klimatyczne miasteczko!
Jako, że zwiedzanie 600-osobowej miejscowości nie trwa długo to szybko lądujemy w pubie. Klimatycznym! A jakże:)! W środku hasają kury, na ścianach masa starych zdjęć i banknotów. A co najważniejsze, spory wybór piwa :).
Po konsumpcji szykujemy się się do przeprawy barką przez rzekę i niepokoimy się nieco nadciągającymi chmurami.