Wypożyczonymi za przyzwoitą kasę ( 100 euro za 3 dni po negocjacjach) Saabami 9-3 Cabrio śmigamy w kierunku przeciwległego końca wyspy.
Pierwszy przystanek to jednak miasto Teguise. Była to pierwsza stolica wyspy (XV-XIXw). Z informacji jakie udało nam się uzyskać w niedzielę odbywają się tam uliczne targi. I faktycznie, centrum zamknięte i wypełnione straganami ze wszystkim. Dużo tandety, dużo typowych nowoczesnych souvenirów ale znalazło się też miejsce na ręcznie robioną biżuterię, drewniane rzeźby itp. Osobiście skupiłem się na straganach z kremami aloesowymi i prezenty dla znajomych miałem już z głowy. Po rekonesansie straganowym poszliśmy na centralny plac miasta ze stylowym klasztorem Iglesia Nuestra Senora de Guadalupe. Co ciekawe, było tam bardzo niewiele osób, gdyż większość zaaferowana była penetrowaniem straganów :).
Zdjęć straganów niestety brak, ale macie podobne w swoich miastach :)